środa, 27 sierpnia 2014

Duende albo "dusza" Hiszpanii

Bardzo trudno uchwycić "ducha" Hiszpanii. To kraj tak wielu tradycji, kultur, języków i odrębnych historii, że znalezienie czegoś co potrafiłoby tę dziwną mieszankę pokazać jak całość zakrawa na niemożliwość. Myślę, że każdy kto fascynuje się Hiszpanią ma coś takiego, taką jedną rzecz, zjawisko, które pojawia się mu w głowie automatycznie, kiedy pomyśli: Hiszpania. Dla mnie tym jest flamenco.

To tajemnicze zjawisko kulturowe (taniec, śpiew, muzyka, strój, zachowanie, styl życia) ma bardzo niejasne korzenie. Flamenco narodziło się w Andaluzji, najprawdopodobniej wśród tamtejszych Cyganów. Można w nim dostrzec wiele elementów z tradycyjnych hinduskich tańców religijnych. Ale trafiły do flamenco również elementy tradycji żydowskiej i muzułmańskiej. Wszyscy, którzy w Hiszpanii stali się wyrzutkami społecznymi (Muzułmanie z Al-Andalus,  Żydzi i Cyganie) stworzyli w wielkim kotle jakimi stały się dzielnice nędzy (przede wszystkim Triana) w Sevilli całą kulturę flamenco. To tylko jedna z teorii narodzin flamenco, ale dla mnie najbardziej przekonująca.

Historia flamenco jest fascynująca i niepewna, jak historia Hiszpanii, ale najważniejszy jest jej "duch", coś co bardzo trudno zdefiniować. "Duende" to stan ducha i poziom zrozumienia flamenco, bez którego nie można być ani dobrym gitarzystą, tancerzem ani śpiewakiem flamenco. Świetną książkę na ten temat napisał Jason Webster ("Duende" 2003). Oparta na jego własnej podróży (dosłownej i duchowej) po hiszpańskim flamenco.

Spośród całej masy artystów flamenco ja szczególnie lubię Camarona de la Isla i Pepe Pinto. Polecam.

Każdemu miłośnikowi flamenco i Andaluzji mogę polecić film Tony'ego Gatifa "Vengo" z 2000 roku. Jest tam dużo flamenco, dużo Andaluzji, jest miłość, pasja i zemsta. Jest pasja życia i jest śmierć. Jest dusza Andaluzji, gdzie jak śpiewał Pepe Pinto narodziła się Hiszpania.

Poniżej trailer filmu.