Panie Mickiewicz, co Pan wiesz o życiu? "Mierz siły na zamiary"? To może pięknie wygląda w tomiku wierszy, ale nie w życiu.
Dzisiaj mieliśmy dojść do Soto de Luina. Około 38 km. Początkowo szło się rewelacyjnie. Tym razem oszczędzone nam zostało towarzystwo asfaltowej i nudnej drogi.
Szliśmy wśród wiejskich krajobrazów Asturii, z kamiennymi chatami zdobinymi wizerunkami Matki Boskiej, spiżarniami wznoszonymi na 4 palach, pastwiskami i łąkami.
W Salinas zobaczyliśmy morze i tak mniej więcej szło nam świetnie aż do El Castillo.
Tam opuściły nas sily. Dalej nie tyle szliśmy, ile wlekliśmy się. Minęliśmy Muros de Nalon i tam postanowiliśmy skrócić dzisiejszy etap.
Droga z Muros do El Pito prowadzi przez las. Jest tam przyjemnie chłodno i ozeźwiajaco. Ale te kilka kilometrów to była prawdziwa męka. Żadne tam drzewa, żaden chłód i piękno natury - dotrzeć do albergue, stawiać krok za krokiem i nie przewrócić się. Nie myśleć o zmęczeniu tylko iść. Jeszcze kilometr, jeszcze tylko kilkaset metrów.
Upadać jest rzeczą ludzką. Mam poczucie, że dzisiaj upadłem. Coś sobie zaplanowałem, obiecałem i ... Czy mam poczucie że zawiodłem? Z jednej strony tak. Ale może to właśnie o to w ty chodzi. Coś sobie zaplanujesz, a życie zmienia twój plan. To takie frustrujące, ale chyba trzeba to poprostu zaakceptować i iść dalej.
Jutro idziemy i gdzieś po drodze będziemy musieli to nadrobić. A jak się nie uda? To co z tego. Powiemy sobie jak radził Pan Wołodyjowski "Nic to" i pójdziemy dalej.
Schronisko w El Pito jest prywatne, więc kosztuje ponad 2 razy więcej niż miejskie - 12,50 euro za łóżko w 4 osobowej sali.
Schronisko w Aviles jest większe, mniej sterylne, ale bardziej przyjmne, niż El Pito.