Najważniejsza rada dla wyruszających na camino dotycząca bagażu jaką przeczytałem: "Plecak nie powinien ważyć więcej niż 10% masy ciała. Każdy kolejny kilogram odczuwa się boleśnie."
To oznacza, że mój plecak powinien ważyć ok. 7,5 kg, a waży ponad 12 kg.
Z czego mam zrezygnować?
Wydaje się, że każda rzecz, którą zabieram jest po prostu niezbędna. Uwzględniłem zmienne warunki pogodowe, możliwe problemy zdrowotne, ryzyko braku miejsca w schronisku, itd. Wszystko wydaj się mieć sens i miejsce w moim planie.
Z czegoś jednak będę musiał zrezygnować, żeby zejść przynajmniej do 10 kg.
Od kilku dni więc przepakowuję, reorganizuje i optymalizuję :-).
Od kilku dni więc przepakowuję, reorganizuje i optymalizuję :-).
Coraz częściej zaczynam też myśleć, że camino to przede wszystkim sztuka rezygnacji. Nie tylko z wygód i przyjemności codziennego życia, ale również rezygnacji z rzeczy, które są potrzebne. Przynajmniej takie wydają się być. To umiejętność zadania sobie pytania: "Czy tego naprawdę potrzebuję?" i odrzucenia wszystkiego co nie jest absolutnie konieczne. Każdą rzecz, którą zabiorę będę musiał nieść sam. I nikt mi nie pomoże, bo każdy wyrusza ze swoim bagażem i każdy musi go nieść sam.
Nie wiem, czy to nie będzie dla mnie najtrudniejsze zadanie.
To trudna sztuka. Tak jak w życiu. Powinniśmy zabierać ze sobą tylko to, co może nam pomóc w przyszłości, a zbędny bagaż pozostawiać za sobą. Często jednak żyjemy przeszłością i nie mamy siły, ani czasu, żeby zmierzyć się z tym, co na nas czeka na naszej drodze życia.
Dość banałów, czas na pakowanie.:-)